Agresja w ochronie zdrowia - cz. 1

Jarosław Kosiaty

"Duży szpital powiatowy. Chirurg drzemie w fotelu po nieudanej operacji wyciągania siekiery z głowy pacjenta. Budzi go duszenie - to brat zmarłego przyszedł "wymierzyć" sprawiedliwość" - donosił niedawno jeden z dzienników*. Dwa tygodnie wcześniej, w tej samej placówce inny lekarz został pobity przez pacjenta, który stwierdził, że za długo czekał w kolejce.

Rośnie liczba zgłoszeń do systemu monitorowania agresji w ochronie zdrowia, prowadzonego przez Naczelną Izbę Lekarską oraz Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych (agresja.hipokrates.org). Jedna z lekarek zacytowała syna pacjentki: "Ja cię zabiję, rozwalę ci łeb, jak moja matka umrze. Módl się, żeby przeżyła, bo jak nie, ty będziesz następna."

Z naszej praktyki...

Portal medyczny Esculap.com zapytał swoich użytkowników, jak często spotykają się w pracy z agresją ze strony pacjentów i ich bliskich. W anonimowej ankiecie wzięło udział 700 lekarzy. Ponad jedna czwarta z nich  (28,4%) odpowiedziała, że takie sytuacje mają miejsce kilka razy w ciągu tygodnia, a co piąty medyk (18,5%) przyznał, że prawie codziennie. Rzadziej niż raz w tygodniu z agresją spotyka się 21,4% lekarzy, pojedyncze przypadki zapamiętało 23,5%, a jedynie 8,1% nie odnotowało żadnego z takich wydarzeń.

Oto niektóre z listów nadesłanych do redakcji i komentarzy dopisanych pod ankietą.

"Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że z agresywnymi zachowaniami spotykają się najczęściej pracownicy pogotowia ratunkowego oraz osoby dyżurujące na izbach przyjęć i w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Jest to związane z faktem, że bardzo duża część wezwań i udzielanych świadczeń w tych miejscach dotyczy osób będących pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających (narkotyków, dopalaczy, itd.)."

"Pracuję w podstawowej opiece zdrowotnej. Dominuje dość często agresja słowna, najczęściej skierowana przeciw innym pacjentom w kolejce, niestety tym najciężej chorym, których przyjmuję ze względu na stan zdrowia bez kolejki. Zdarzało, że ktoś kopał w drzwi, szarpał za klamkę. Gdy wychodzę i pytam co się stało, to nagle same anioły w poczekalni. Najbardziej roszczeniowi i awanturujący są pacjenci, którzy przychodzą po skierowanie do sanatorium. Ostatnio usiłowano nagrać, jak odmawiam wypisania skierowania pacjentce, która zgłosiła się już po godzinach przyjęć."

"Zdarza się czasem w mojej pracy agresywny rodzic dziecka, bezradny wobec choroby, ale potraktowanie go ze zrozumieniem, wyjaśnienie i życzliwy uśmiech pozwalają najczęściej na dalszy normalny, nieagresywny kontakt. Myślę, że jako lekarze powinniśmy i jesteśmy w stanie w wielu sytuacjach być terapeutami dla agresywnych pacjentów."

"Pracuję w Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Prostackie i/lub pretensjonalne zachowania pacjentów na sali operacyjnej traktuję jako cechy charakteru i wynik niedoskonałości wychowania, a nie jako świadomą agresję (można to zignorować i/lub zneutralizować). Ponadto "intensywni" pacjenci miewają zachowania nieprawidłowe, wynikające głównie z powodu zaburzeń świadomości, więc nie odbieram tego jako świadomej agresji, ale jako jeden z objawów ich aktualnego stanu chorobowego i staram się leczyć przyczynę."

"Sporadycznie, raz w roku przytrafia mi się, że po wykonaniu diagnostyki mówię pacjentowi, aby więcej się do mnie nie rejestrował, ponieważ jest to ponad moje siły. Dodaję, że z tak wulgarnymi osobami nie mam do czynienia na co dzień i nie po to nie pracuję w więzieniu, aby się z takimi sytuacjami spotykać. Zazwyczaj jest to ostania wizyta, ale niedawno jeden z takich pacjentów się uspokoił i teraz łączy nas szorstka, męska przyjaźń. ;-)"

"Szanowny Kolego. Jestem lekarzem więziennym i byłby Pan bardzo mocno zdziwiony, jak uprzejmi w gabinecie lekarskim potrafią być osadzeni; także ci, którzy skazani zostali na wieloletnie kary pozbawienia wolności za popełnienie ciężkich przestępstw."

"Agresja niejedno ma imię. Bo przyprowadzanie bachora, który smaruje mi gabinet czekoladą tak, że część wyposażenia nadaje się do wyrzucenia, to też agresja. Przyjmuję dorosłych. Leżenie pod drzwiami i śmierdzenie tak, że lakier z drzwi odłazi, to też agresja. Tym razem wobec mnie, ale i innych pacjentów. Trzaskanie drzwiami czy darcie się można zaklasyfikować jednoznacznie. Przestawianie biurka w moją stronę i przypieranie mnie nim do ściany niby przypadkiem także jest agresją. Nękanie mnie w mediach społecznościowych z żądaniami dodatkowego terminu wizyty także agresja. Komentowanie stawek (wiecznie za wysokie) też agresja. Złośliwe komentowanie opóźnień (które pacjenci często sami generują spóźniając się) też należy do agresji. Proponowanie, żebym zapłaciła za parkomat, a rejestratorce by zapłaciła pacjentowi za taksówkę, to także agresja. Dochodzi jeszcze agresja prokuratora, sędziego czy sądu lekarskiego, kiedy macie nieszczęście przed nim stanąć, bo te instytucje bez wyjątku działają z jakąś chorą zasadą domniemania winy. Ale ja nic nie wiem, ja przecież głupi konował jestem. Lekarka."

"Czy złośliwe i cyniczne uwagi ze strony niektórych pacjentów można podciągnąć pod agresję słowną? Ponadto wielu pacjentów w bardzo różny sposób komentuje na przykład to, jakim jeżdżę samochodem oraz w jakim domu mieszkam (ale to już chyba taka nasza ogólna narodowa bezinteresowna zawiść)."

c.d.n.

Lek. Jarosław Kosiaty
redaktor naczelny portalu dla lekarzy Esculap.com
"Puls", nr 10/2019. Wszystkie prawa zastrzeżone.
e-mail: jkosiaty@esculap.pl

* "Lekarze z placówek prywatnych chcą zostać funkcjonariuszami publicznymi" Karolina Kowalska, Rz, 16.05.2018.

Strona główna