Lekarz na wiecznym dyżurze

Jarosław Kosiaty

Czy istnieje życie po śmierci? 54-letni Eben Alexander, neurochirurg, wykładowca Harvardu i naukowiec, 10 listopada 2008 roku zapadł w śpiączkę. Powodem było ostre bakteryjne zapalenie opon mózgowych, wywołane przez pałeczkę Escherichia coli.

Specjaliści dawali mu 10% szansy, że wyjdzie z tego żywy, a jednak... Najbliższa rodzina była już przygotowana na najgorsze, tymczasem nasz kolega po fachu przez tydzień zwiedzał niebo. W dniu, w którym lekarze mieli odłączyć go od aparatury, wybudził się.

Po powrocie do krainy żyjących (na Ziemi), swoją podróż po niewidzialnej stronie istnienia opisał w książce "Proof of Heaven: A Neurosurgeon's Journey into the Afterlife" ("Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo").

Niewielu jednak uwierzyło w "niezwykle skomplikowany charakter ultra rzeczywistych, interaktywnych przeżyć w Tunelu i Jądrze", mających być dowodem na życie w krainie wiecznej szczęśliwości. Jedna z polskich czytelniczek napisała w serwisie lubimyczytac.pl:

"Publikacja przypomina "rozbuchane" do granic możliwości halucynacje, spisane w nieskomplikowanym, amerykańskim stylu, które z wiedzą o zaświatach praktycznie niewiele mają wspólnego. (...) Opisy krain, w których bywał autor, brzmią momentami fantastycznie albo przypominają inne, publikowane wcześniej relacje z zaświatów. Widoczne są w nich wpływy New Age, wiary w reinkarnację, telepatię i jasnowidzenie."

A dlaczego nieopartą na zasadach EBM (Evidence-Based Medicine) publikację wykładowcy z Harvardu wspominam w tym miejscu? Otóż podobne przypadki powrotu ze śmierci do życia (a nawet pełnej aktywności zawodowej) zdarzają się teraz coraz częściej wśród lekarzy w kraju nad Wisłą. Wskazują na to wyniki ostatnich kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Przykład: "Jeden z lekarzy, który miał przyjmować pacjentów, a placówka pobierała za to pieniądze, nie żył od 2015 roku. Mimo to ośrodek zapisywał do niego chorych jeszcze w 2018 roku. W sumie po śmierci udało mu się zrealizować 16 wizyt. Jak wynika z danych NFZ, 23 placówki medyczne rozliczyły 131 wizyt u nieżyjących lekarzy."*

Umowy z funduszem zawarło łącznie prawie 70 podmiotów, które wykazały w dokumentach, że pracuje u nich lekarz nieboszczyk. Więcej niż połowa z tych medyków nie żyła od ponad roku.

Cudowne powroty do życia zdarzają się także wśród pacjentów. NFZ odkrył niedawno, że nieżyjącym chorym lekarze wypisali w ostatnim czasie niemal 300 recept. W 72 placówkach medycznych wystawiono więcej niż dwie recepty na leki dla takich osób.

Mamy 2019 rok, a powieść Nikołaja Gogola "Martwe dusze" sprzed 177 lat okazuje się wciąż aktualna...

Powróćmy na koniec do książki amerykańskiego neurochirurga. Wybitny polski biochemik i neurobiolog - Jerzy Vetulani, zapytany o opinię na temat publikacji Ebena Alexandra, odpowiedział:

"Cały problem z opowieścią autora polega na tym, że twierdzi on, iż jego mózg wtedy nie działał. Wszyscy twierdzą jednak, że to jest niemożliwe. Jeżeli niknie czynność kory i komórki umierają, to ona już nigdy nie wraca. Dopóki komórka nerwowa żyje, musi utrzymać różnicę potencjałów między wnętrzem a zewnętrzem. Od czasu do czasu jakieś potencjały w niej przebiegają. Nawet jeżeli ktoś jest wielkim profesjonalistą w jakiejś dziedzinie, to nie znaczy, że nie może ulegać halucynacjom tak jak wszyscy inni.

To, co halucynujący mózg może wymyślić, jest dość indywidualne. A uważam, że to były - nieco sterowane światem zewnętrznym - halucynacje. Osoby po takiej śpiączce mówią na przykład, że unosiły się ponad stołem operacyjnym, słyszały rozmowy lekarzy, widziały, co się dzieje.

My już wiemy, że zjawisko autoskopii (pseudohalucynacja wiążąca się z doznaniem, że jakiś nasz organ bądź całe ciało ulega podwojeniu - red.) możemy wywołać, drażniąc odpowiednie części mózgu. Wtedy właśnie ma się wrażenie, że widzi się siebie z drugiej strony, słyszy się rozmowy. Osoba znieczulona odbudowuje sobie strukturę, "widzi". Nasz mózg bardzo łatwo potrafi takie rzeczy zrobić."**

Cóż, opisane w książce "Dowód" wizje latania z piękną kobietą na tęczowym motylu są bardzo kuszące. Wolę jednak naszą polską łąkę w maju, nawet jeśli pobyt na niej związany jest z ryzykiem spotkania komarów lub czerwonych mrówek.

Naszym Szanownym Koleżankom i Kolegom Lekarzom życzę co najmniej 100 lat życia, niekoniecznie spędzonego tylko w przychodniach i na "wiecznych" dyżurach.

Lek. Jarosław Kosiaty
Redaktor naczelny portalu Esculap.com
Miesięcznik dla lekarzy "Puls", nr 3/2019, s. 34-35.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
e-mail: jkosiaty@esculap.pl

* "Polski lekarz leczy nawet po śmierci" Klara Klinger (DGP, 29.01.2019).
** "Eben Alexander odkrył Boga? Piękne halucynacje, pozazdrościć. Ale żaden dowód" Łukasz Głombicki, (gazeta.pl, 29.03.2013).


Strona główna