Pamięć ukryta w przedmiotach

Jarosław Kosiaty

Lubię odwiedzać targi staroci. Wyszukuję wtedy różne drobiazgi, nazywane przez moją nastoletnią córkę czule "pierdółkami". Wierzę, że są one kapsułami, w których zaklętych został miniony czas oraz wydarzenia i emocje ich poprzednich właścicieli sprzed wielu lat.

W ten sposób w moje ręce trafiła pewna stara skrzyneczka na listy. Kiedy patrzę na nią, zastanawiam się, jakie sekretne wiadomości znajdowały miejsce w jej przegródkach. Może były to długo oczekiwane listy od niewidzianego dawno przyjaciela bądź przyjaciółki, a może przepisy na pyszne ciasta i desery, kaligraficznie zapisane pomarszczoną ręką czyjejś babci lub cioci.

Dawne listy... Ileż czułości było w niezgrabnie napisanej przez dziecko i wysłanej z kolonii kartce pocztowej, zaczynającej się od słów "Kochana Mamo i Kochany Tato!". Obecne, ulotne e-maile wyglądają na całym świecie podobnie - wszyscy używamy przecież tych samych czcionek (niektórzy mówią "fontów"). Nie dziwi już nas prędkość - napisany na smartfonie lub komputerze list dociera w ciągu sekund do adresata przebywającego w innym, odległym zakątku naszej planety, a nie jedzie tygodniami pociągiem, płynie statkiem czy leci nad oceanem w samolocie. Niestety, komputerowe równe literki pozbawione są emocji i nawet emotikony ("uśmieszki" w stylu :-) niewiele tu pomagają. Nie zobaczymy już na przykład, że niektóre wyrazy w liście zostały rozmazane przez kapiące łzy.

Julia Hartwig napisała kiedyś: "Nie unikaj nieżyjących już przyjaciół, zaklętych w książki i listy. To szczątki zapomnianej mowy czasu, którą odkrywasz na nowo."

Dlaczego piszę o tym właśnie teraz? Po kilku miesiącach polowania udało mi się zdobyć "Pamiętnik księgarza" Shauna Bythella. Przydały się alerty cenowe, ustawione w Internecie. Dostajesz e-maila, że poszukiwany tytuł jest właśnie dostępny w konkretnej księgarni on-line poniżej wskazanej przez Ciebie ceny i... siup - masz już "Pamiętnik księgarza" w wersji elektronicznej na Kindle'a na swoim komputerze (bez wychodzenia z domu). Więcej problemów zajmuje znalezienie wolnego czasu na spokojne przeczytanie lektury.

Teraz o książce: młody Szkot pod wpływem impulsu przejmuje podupadły antykwariat i postanawia rozkręcić ów bez wątpienia niełatwy w dzisiejszych, elektronicznych czasach interes. Jak się okazuje, decyzja ta wywraca jego dotychczasowe życie do góry nogami. Poniższy fragment z książki skojarzył mi się z opisaną na początku, starą skrzyneczką z przegródkami na listy.

"W handlu używanymi książkami doświadczenie sortowania masy spadkowej jest tak częste, że stopniowo przestaje to człowieka w ogóle ruszać. Wyjątkiem są sytuacje takie jak ta, kiedy zmarła para była bezdzietna. Z jakiegoś powodu wiszące na ścianach zdjęcia - mąż w eleganckim mundurze lotnika, żona jako młoda dziewczyna zwiedzająca Paryż - wywołują melancholię, która nie pojawia się, kiedy małżeństwo zostawiło po sobie dzieci. Likwidowanie ich księgozbioru wydaje się ostatecznym aktem unicestwienia postaci - antykwariusz staje się odpowiedzialny za wymazanie resztek dowodów na ich istnienie. Zaś księgozbiór tej kobiety stanowił zapis jej charakteru, jej zainteresowań, był czymś w rodzaju dziedzictwa genetycznego. Być może to dlatego jej bratanek tak długo zwlekał, zanim zadzwonił, żebyśmy przyjechali na wycenę - podobnie jak rodzice, którzy po stracie dziecka przez lata nie mogą zdobyć się na to, żeby opróżnić jego pokój..."

Od osoby sprzedającej starocie dowiedziałem się, że zakupiona przeze mnie skrzyneczka pochodziła z Anglii. Wyobraziłem sobie, że może właśnie ten niewielki przedmiot był przez pewien czas bezpieczną przystanią dla listów wysyłanych przez owego brytyjskiego lotnika do czekającej w domu małżonki...

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Spędzę je samotnie (nie pytajcie dlaczego, to długa historia). W natłoku różnych spraw i obowiązków szykuję już listę książek do przeczytania i filmów do obejrzenia. I przynoszę do domu kolejne "pierdółki", które pobudzają wyobraźnię lepiej niż filmowe przygody dziwnych stworów z "Gwiezdnych Wojen".

Na powyższym zdjęciu widnieje starannie zapisana drobnym, kaligraficznym pismem kartka pocztowa, którą znalazłem pomiędzy pożółkłymi stronami książki "Jak pisać listy? czyli Nowy Sekretarz Polski". Wydany w 1902 roku poradnik Karola Kozłowskiego spoczywał wraz ze starymi modlitewnikami i przewodnikami w kartonowym pudle, tuż obok stoiska z warzywami i owocami na ursynowskim targowisku. Ostatnio często zdarza mi się, że idąc na zakupy spożywcze, wracam także z książkami. Ten niewielki tomik zawiera wzory listów do napisania w różnych sytuacjach życiowych (wraz ze specjalnym "dodatkiem listów znakomitych pisarzów"). Niezwykła lektura sprzed 119 lat, tajemne przejście z epoki komputerów i Internetu do innego, dawnego świata.

Wśród licznych przykładów listów, znalazłem w książce i ten.

"Doniesienie lekarzowi o chorobie ojca z prośbą o pomoc.
Miejsce i data

Wielmożny Panie Konsyliarzu!

Ojciec mój od tygodnia zachorował, a że choroba ta budzi we mnie mocną obawę, przeto pozwalam sobie kilka słów skreślić o jej objawach i prosić Go o pomoc lekarską.

Ojciec mój ma lat 54, jest dość silnie zbudowany, zawsze cieszył się dobrym zdrowiem. Na kilka dni przed chorobą skarżył się na ból w głowie, boleści w krzyżach i brak apetytu. Przyszła gorączka; dziś miał 39 stopni Cel. Choroba zdaje się być bardzo poważna, dla tego proszę W Pana bardzo o prędkie przybycie lub przysłanie Swego zastępcy.

Licząc na spełnienie prośby mojej, łączę dla W Pana wyrazy wysokiego szacunku.

Uniżony sługa
Władysław Drzewiecki"

A na zakończenie piękny wiersz o listach, napisany przez urodzonego w 1948 roku w Muszynie Adama Ziemianina.

Coraz krótsze listy od Ciebie

Piszesz, że ogrodnik umarł
Cicho przeszedł przez życie
Nikt się tej śmierci nie spodziewał
Nawet kwiaty, które sadził wczoraj

Piszesz jeszcze, że jesień jest ładna
Po ogrodzie, sadzie szaleje
Jabłka nad ranem strąca
Wszystkie powoli woła do siebie

U Ciebie też ze zdrowiem krucho
Wiem - choć o tym nie wspominasz
Poszarpane całkiem Twoje nerwy
I jeszcze innych sto spraw

Coraz rzadsze listy od Ciebie
Listonosz tu chyba nic nie winien
Coraz krótsze listy od Ciebie
Szukamy się już tylko we mgle

Lek. Jarosław Kosiaty
"Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Koszalinie"
nr 5(191)/2021, s. 16-17. Wszystkie prawa zastrzeżone.
e-mail: jkosiaty@wp.pl

Strona główna